Dokładnie tydzień temu adoptowałam kota!! Ja!! Osoba, która całe życie spędziła z psami :))
Choć nie urodziwy to za to charakterny i uparty jak osioł :))
Gryzak zwany też Dziabaczem (od nawyku podgryzania,szczypania ludzi, odkąd jest z nami ten nawyk mu zaniknął) ma rok życia za sobą i traumatyczną przeszłość.
Do historii jego życia zapraszam pod osobny link
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=139453&p=8714713&hilit=pusio#p8714713
Maksymalnym zaskoczeniem dla tymczasowego opiekuna był fakt, że zaadoptowaliśmy kota wiedząc, że czeka go jeszcze jedna operacja (odbyła się w poniedziałek i nie była wcale taka straszna), co oczywiście wiąże się z kosztami.
Podziwiam takich ludzi jak Pan M., który w swoim domu ma 11 kotów i psa, w tym prawie połowa ze zwierzaków zostaje z nim na stałe, a ani jeden nie pojawił się w domu Pana M. w zdrowym stanie. W przypadku naszego gryzaka miał on tylko 17 złamań!!
Panie i Panowie o to Gryzak we własnej osobie
Jak mu się już mocno chodzić nie chcę to korzysta z darmowej przejażdżki :)
Pochwalić też należy mężusia, który dla kota zrobił drapak :))
Wymaga on jeszcze obklejenia sznurkiem, a także nałożenia listwy bocznej, co by płyta się nie kruszyła, ale i tak jest the best!!
Robótkowo w dalszym ciągu Dalia się dzieje... Ech, ale to już inna historia :P